Książki

„O tym się nie mówi” – Emilie Pine

Jeśli trafiają mi się literackie inspiracje, to debiut Emilie Pine bez wątpienia nią jest. „O tym się nie mówi” - zbiór sześciu niezwykle intymnych esejów, które pochłonęłam w jeden wieczór. Zamykając ukończoną książkę, okryłam się płaszczem wstydu. Lekkość, z jaką przebrnęłam przez fragmenty życia Emilie, otuliła mój policzek dotkliwym rumieńcem.

Autorka z niebywałą czułością, a jednocześnie w sposób bezkompromisowy, mierzy się z doświadczeniami własnego życia: z gwałtem, z alkoholizmem ojca, z menstruacją, z zburzeniami odżywiania, z poronieniem, z bezdzietnością, z seksizmem, z przekwitaniem i przede wszystkim z ciałem. Bo ciało i tabu, w które od lat jest to ciało przyodziane, są motywem przewodnim lub pobocznym każdego z sześciu esejów.

Książka to forma opowieści terapeutycznej, nazwania rzeczy po imieniu, bez ogródek, bez eufemizmów, bez zawahania. Czytasz i masz wrażenie, że wpadła do Ciebie przyjaciółka albo że umówiłaś się na drinka z własnym alter ego, jakby ktoś niezwykle Ci bliski- w luźniej rozmowie- wypluwał z siebie własne bolączki. Po chwili wpadacie sobie w ramiona i zastygacie w pocieszającym objęciu, bo jakoś to będzie, będzie dobrze. Co jakiś czas dociera do Ciebie sens całej opowieści i wówczas wstrząsa Tobą dreszcz bólu. Bólu usadowionego w dołku obok mostka. Bólu, którego doświadczyć można tylko w momencie zetknięcia z fundamentalną prawdą. A książka Emilie Pine jest na wskroś prawdziwa.

6 esejów:
O niewstrzemięźliwości
O latach starań
O mówieniu i milczeniu
O krwawieniu i innych zbrodniach
Coś o mnie
O tym, czego nie ma na egzaminie

Przez cały czas nie mogłam opędzić się od wrażenia, że czytam o sobie, słowami, którymi o sobie myślę, a których nie wypowiadam nawet w myślach.  Jest we mnie nieodgadniona pewność, że płakałam przy tych samych kropkach i przecinkach, przy których płakała autorka. 

Podskórnie czuję, że to głos, którego należy wysłuchać, pozwolić sobie na zdenerwowanie, wzruszenie i terapię. Na nazwanie tego, co z niewyjaśnionych przyczyn stało się rutyną, mimo że przysparza wielu cierpień.

Zostawiam Was z wycinkiem tej opowieści i wierzę, że niektórzy z Was sięgną po więcej.

Emilie Pine, „O tym się nie mówi”.

Ja się staram. I się boję. Boję się pisać o usuwaniu się na bok, o uczuciach, o przepracowaniu, depresji i załamaniu, ponieważ wciąż jestem przekonana, że przyznanie się do słabości sprawia, że wydaję się słaba, a nie silna. Boję się potwierdzenia, że jestem młoda, urocza i bezsilna. Boję się przyznać do tych wszystkich trudnych, złych, nieprzyjemnych rzeczy. Boję się kompromitacji. Boję się współczucia. Boję się oburzenia. Boję się, że ktoś na mnie nakrzyczy. Boję się bycia uciążliwą kobietą. A także kobietą zbyt potulną.
Boję się. Ale i tak się staram.
0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments