Nałogowo usuwam z obserwowanych tych znajomych, którzy wrzucają na swoje tablice zdjęcia pobitych psów, porzuconych bez nadziei dzieci, zbombardowanych gdzieś daleko wiosek. Potem nogą upycham wstyd, który wyłazi z każdego zakamarka rzeczywistości. Bo znów odwróciłam wzrok, znów stchórzyłam, znów żyję nazbyt biernie. Te wyrzuty krążą we krwi przez kilka długich dni a to i tak krócej niż brutalne obrazy, zauważone gdzieś mimochodem. Te są bardziej uparte, potrafią świdrować myśli tygodniami.
Wybrany Tag: